Nie można dotknąć i złapać czyiś oddech na dłużej. Bądź
łzy ukryć w szkatułce ze szkła. Wzroku zatrzymać także się nie da. A smaku ust
nie pamiętać. Każdego ranka budzić się na lewym boku i prawą nogą wstawać z
łóżka. Robić wszystko dla niej, dla niego i powiedzieć, że to najczystsza
niemiłość. Emocjonalny całkowity wrak, brak, ponurak. Spogląda na świat i widzi
magię, jak to wszystko przemija. Jednak nie zna uczuć. Nic nie percypuje, nic
nie zaznaje. Obojętnie mija każdego. Kawę popija bez mrugnięcia okiem i pali
piątego już dziś papierosa. Jego nazwała Niemiłością. Kiedy on w bursztynowych oczach
widział jedynie nicość. Niczym człowiek zaklęty w ścianie, niczym istota bez
bijącego serca.
W jaki sposób można wierzyć w coś, co jest dla nas
nienamacalne? Nie umiem i nie chcę tego doświadczać. Lubię siedzieć i patrzeć
przed siebie bez żadnych emocji na twarzy. Wtedy czuję pełną wolność, niejaką
pustkę, która maluje moją skórę. Oczy wyglądają, jak te naćpanego młodego
chłopaka. Jednak jestem nieskazitelnie czysta od wszelkiego zła. Tego i
tamtego. Najbardziej od męskiego. Możemy ponownie zagrać w grę. Wytnę Ci serce
i jeśli potrafisz przeżyć godzinę to wygrasz, a jeśli nie to zginiesz.
Podejmiesz wyzwanie? Bawiłabym się ironią z Tobą, ale po co skoro przegrasz?
Nie wierzę w Twoją prawdę. Zatrute słowa gorsze od ciętych ran na ciele. Będę
twardsza od skał. Krew spłynie po ramieniu – Twoim. Odwrócę się za siebie i
wzrokiem Cię dogonię by zadać ostatni cios. By zabić Cię obojętnością.
Wiara, nadzieja i miłość – nie wartości. Kiedyś ufałam,
że jak się chce to można to osiągnąć. Owszem, da się. Jednak upragniony cel w pewnym momencie
ulotni się nam z dłoni. Teraz wiem, że nie wolno ślepo wierzyć, gonić marzeń,
czy tego co się „kocha”. Nadzieja powinna być przed wiarą. Gdyż jedno z drugim
się łączy i wzajemnie umacnia. Wszystkie łzawe piosenki są do dupy, bo to nas
tylko pogrąża. Sami musimy radzić sobie z trudnościami. Nie ma łatwo, nie ma z
górki, nie ma pomocy bez zobowiązań. A miłość? To taka mała i wredna królowa,
która rządzi się swoimi prawami. Ja nie chcę kochać, chyba już nie umiem. Mogę
pragnąć, zdobywać jedno czy drugie. Ale na zakochanie już za późno.
Przyzwyczajenie kiedyś mnie pochłonie. Niespełnienie i obsesja na czyimś
punkcie zamknięte w labiryncie, w którym konieczne są porozumienia. Mimo, iż
chcę być niezależna to wiem, że nie zawsze taka będę. A nie wartości mam
wypisane na ciele. Sny mam różne, więc żyję tak jak śnię… samotnie.
No nie mogę przejść obojętnie koło takiego ciosu, ale ciekawie się czyta twoje sushi, twój makaron... Relacje damsko-męskie są w ogóle budowanie mostu z kimkolwiek jest takie trudne. Wiara, nadzieja i miłość. Wierzyć musisz, ale wiara jest też słabością. Ja jestem urodzonym bluźniercą i choć uważam, że miłość jest najważniejsza to jestem mężczyznom, który nigdy nie będzie wart tego, by być kochanym (sic!). Napisałem tak specjalnie, bo faceci nie są zdolni do miłości na poziomie kobiecym, powiedziałbym, że potrafię kochać w 1/2 tyle co potrafi kochać kobieta. Tego uczyłem się przez całe życie. Teraz walczę z nudą, bo mnie zostawiła
OdpowiedzUsuń