10.11.2012

Z przeszłością nie wygrasz.

Wiesz, czasami postanawiasz sobie, że zakończysz pewien etap swojego życia oddzielając go grubą kreską od tych nadchodzących. Tak bardzo chcesz i tak bardzo się starasz, lecz do końca nie potrafisz. W głębi Ciebie siedzi coś, co nie daje Ci spokoju. Być może te „cosie” to osoby spotkane kiedyś tam, a może wydarzenia, albo jeszcze inne elementy budujące przeszłość.


Chciałam iść do przodu, pewnym krokiem stąpać po grząskim gruncie, gdzie niepewnie przebija się zielony dywan. Jednak nie wiem czy umiem, w sumie nic już nie wiem. Stałam się pozbawioną wszelakiej treści jednostką oddychającą tym samym powietrzem co homo sapiens umiejący logicznie myśleć. Bolą mnie oczy od wiecznego oglądania się za siebie, spoglądania, czy przypadkiem coś się nie zmieniło i gdzieś tam nie czeka na mnie niespodzianka. Mimo to i tak patrzę z malutką nadzieją na coś dobrego, sprawiającego przyjemność. Sentymenty, ciężko je zwalczać, gdy brakuje już środków obrony własnego JA, a o samozaparciu już nie wspominając. Postać fikcyjna, której wizerunek kreuje wyobraźnia staje się najlepszym przyjacielem, takim do rozmów o wszystkim i o niczym. Można powierzyć jej wszystkie swoje sekrety i obawy. Niestety, nie posiada funkcji prowadzenia dialogu, nadaje się jedynie do słuchania. Wariaci, wszędzie wariaci. Ale co poradzić? Nic się z tym nie zrobi. Cholera. Da mi ktoś gumkę do mazania? Chcę się pozbyć kilku fragmentów z dawnych czasów, kiedy to powietrze pachniało jego perfumami. Na zmysły też to działa. Zamkniesz oczy na chwilę, tylko po to by niby odpocząć i się zrelaksować, ale wtedy wraca to, co jakiś czas temu na spacer poszło. Nie ma spokoju i ciszy. Wtedy dostajesz szału, boli Cię głowa, tak jak i mnie w tym momencie, bo przed chwilą ponownie spojrzałam przed siebie. Widzę twarz pewnego człowieka. Widzę ją często, aż chyba za często. Przeważnie wieczorami, gdy mam zamiar iść spać, po to by radośnie powitać nadchodzący dzień. Przegryzam wargi ze złości i zasypiam. Klik, klik, klik. Przeskakuję z jednego snu do drugiego. Ciekawią mnie zakończenia. Przeważnie ich nie ma, dlaczego? Deja Vu też się pojawia, nie wiem jakim cudem. Może to ja jestem cudem, albo to co siedzi w mojej głowie? Zaraz mnie rozsadzi i tyle będzie z tej paplaniny. Meritum sprawy była przeszłość, a ja się zapędziłam gdzieś w inną stronę. Chciałam zawsze zapominać to, co nie warto było pamiętać. Jakieś miłe wspomnienia, które nie powinny mieć znaczenia obecnie, czy złe chwile, takie przez które poduszka chłonęła łzy spływające po policzkach. Niestety nie udaje się. Ktoś zapomniał zamontować przycisk „reset”. 

Tak, to wszystko jest o Tobie. Sprawiasz, że psychika nie chce współpracować z resztą, buntuje się i robi strajki. Każesz mi podejmować decyzje, których nie potrafię podjąć racjonalnie. Jedynym wyjściem jest odejście. Wcale nie to od Ciebie, lecz takie na zawsze. W błogi stan się oddać i już więcej nie pamiętać Ciebie i nikogo więcej.

5 komentarzy:

  1. śmierć miłości jest dosyć częstym zdarzeniem od zarania świata, zdarza się codziennie wielu osobom. Ale wbrew wszystkiemu, jej powtarzalność i powszechność nie dewaluuje jej wcale - w każdym indywidualnym przypadku jest tragedią.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż chce się powiedzieć Carpe diem ale czy na pewno ?. Przeszłość a raczej wydarzenia które w niej zaszły tak naprawdę kształtują osobowość człowieka . Sprawiają że brniemy ku przeciwnością . Są jak płyta , w której nie interesuje nas jej okładka (wygląd) lecz zawartość (przekaz). Po prostu są unikalne ale jest jeden haczyk. Mianowicie POSTANOWIENIA które trzeba trzymać w rydzach. PS> Autorka blogu boryka się z pytaniem o sens życia, chyba że poszukuje sensu w śmierci która w raz z człowiekiem zabiera jego przeszłość i marzenia.

    hydras2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mijają dni ,lata a my wciąż pamiętamy. Czas najwyższy zmierzyć się z przeszłością.
      SOWA

      Usuń
  3. Odejście na zawsze? Brzmi bardzo dramatycznie, mam nadzieję że to takie abstrakcyjne blogowe rozważania, a nie rzeczywiste osobiste wynurzenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak mało wejść na blogu , który powinien być motywem przewodnim w życiu. Tak mało ludzi , którzy go rozumieją i doceniają . Aż w końcu życie , które boleśnie doświadcza nas a zarazem uczy innych jak postępować . Czekamy na kolejny artykuł (historie z życia), który docenimy a zarazem utożsamimy się z nim.

    Zycie to Iluzja ..........

    hydras2

    OdpowiedzUsuń