25.06.2014

Niemiłość, nie wierzę, nie wartości.


Nie można dotknąć i złapać czyiś oddech na dłużej. Bądź łzy ukryć w szkatułce ze szkła. Wzroku zatrzymać także się nie da. A smaku ust nie pamiętać. Każdego ranka budzić się na lewym boku i prawą nogą wstawać z łóżka. Robić wszystko dla niej, dla niego i powiedzieć, że to najczystsza niemiłość. Emocjonalny całkowity wrak, brak, ponurak. Spogląda na świat i widzi magię, jak to wszystko przemija. Jednak nie zna uczuć. Nic nie percypuje, nic nie zaznaje. Obojętnie mija każdego. Kawę popija bez mrugnięcia okiem i pali piątego już dziś papierosa. Jego nazwała Niemiłością. Kiedy on w bursztynowych oczach widział jedynie nicość. Niczym człowiek zaklęty w ścianie, niczym istota bez bijącego serca.

W jaki sposób można wierzyć w coś, co jest dla nas nienamacalne? Nie umiem i nie chcę tego doświadczać. Lubię siedzieć i patrzeć przed siebie bez żadnych emocji na twarzy. Wtedy czuję pełną wolność, niejaką pustkę, która maluje moją skórę. Oczy wyglądają, jak te naćpanego młodego chłopaka. Jednak jestem nieskazitelnie czysta od wszelkiego zła. Tego i tamtego. Najbardziej od męskiego. Możemy ponownie zagrać w grę. Wytnę Ci serce i jeśli potrafisz przeżyć godzinę to wygrasz, a jeśli nie to zginiesz. Podejmiesz wyzwanie? Bawiłabym się ironią z Tobą, ale po co skoro przegrasz? Nie wierzę w Twoją prawdę. Zatrute słowa gorsze od ciętych ran na ciele. Będę twardsza od skał. Krew spłynie po ramieniu – Twoim. Odwrócę się za siebie i wzrokiem Cię dogonię by zadać ostatni cios. By zabić Cię obojętnością.

Wiara, nadzieja i miłość – nie wartości. Kiedyś ufałam, że jak się chce to można to osiągnąć. Owszem, da się. Jednak upragniony cel w pewnym momencie ulotni się nam z dłoni. Teraz wiem, że nie wolno ślepo wierzyć, gonić marzeń, czy tego co się „kocha”. Nadzieja powinna być przed wiarą. Gdyż jedno z drugim się łączy i wzajemnie umacnia. Wszystkie łzawe piosenki są do dupy, bo to nas tylko pogrąża. Sami musimy radzić sobie z trudnościami. Nie ma łatwo, nie ma z górki, nie ma pomocy bez zobowiązań. A miłość? To taka mała i wredna królowa, która rządzi się swoimi prawami. Ja nie chcę kochać, chyba już nie umiem. Mogę pragnąć, zdobywać jedno czy drugie. Ale na zakochanie już za późno. Przyzwyczajenie kiedyś mnie pochłonie. Niespełnienie i obsesja na czyimś punkcie zamknięte w labiryncie, w którym konieczne są porozumienia. Mimo, iż chcę być niezależna to wiem, że nie zawsze taka będę. A nie wartości mam wypisane na ciele. Sny mam różne, więc żyję tak jak śnię… samotnie.

12.05.2014

Zgrzeszyłam I.

Nie rozmawiali ze sobą zbyt często. Jednakże na tyle miło i intensywnie, że znajomość zaczęła nabierać kaszmirowych rumieńców. On wtulony w obłoki z jej myśli, a ona wpatrzona w jego lico niczym w najcenniejszy diament. Kompozycja doskonała, idealna symbioza dwóch odrębnych światów. Niczym flora i fauna galopująca po świecie od stuleci. Mężczyzna splata palce z palcami kobiety. Uśmiech wędruje dookoła głowy, motylki naćpane szczęściem w żołądku i gorące, rozżarzone piekło w sercu. Grzech, który jest nieunikniony. Opętane emocje i dziwne zbiegi okoliczności. Wijący czas ich dogonił, prześcignął i teraz prowadzi ku nowemu. Jak to się zakończy? Lampką jej ulubionego wina i jego silnymi ramionami.

Nie wierzę w przeznaczenie. Nie wierzę w istnienie dwóch połówek jabłka. Nie wierzę w ponoć szczere i prawdziwe słowa oraz obietnicy wypływające z ust delikwenta. Po prostu nie wierzę! Chociaż kobiety to też takie pierdoły życiowe. Najpierw oszukają, zranią i zdradzą, a później mają pretensje do całego świata (nie do siebie, bo one są idealne oczywiście), że faceci albo myślą tylko o seksie, albo są skurwielami, albo nie chcą zobowiązań z obawy przed powtórką z rozrywki. Rozrywki, którą za darmo zaoferowała im jakaś "cudowna" dama chcąc ich upodlić? Zemścić się za incydenty z przeszłości? A cholera wie! Każda z nas swoje na sumieniu ma, święta nie jest i się tego nie wyprze, bo po co jak i tak Szatan się po nią upomni. Zła karma zawsze Cię dopadnie, nawet jak schowasz się w pomieszczeniu bez okien i drzwi. Szkoda mi tylko tych naprawdę zajebistych dup (dup - mężczyzn), którzy trafiają na tępe dziunie i później nie zauważają tych, które noszą w sobie prawdziwe wartości.

Ja nie lubię udawać, gram w otwarte karty, jednak czasami asekuracyjnie chowam asy po rękawach. Gdy mi coś nie odpowiada to mimo wszystko jestem bezpośrednia i dolewam oliwy do ognia. Opalam się w blasku płomieni. W momencie, kiedy zajdziesz mi za skórę - ja dopadnę Twoją rozrywając ją do samych mięśni. Nie będę się przejmować Twoim bólem. A na deser mogę zaserwować lody z bitą śmietaną. Któż nie lubi słodkiej rozpusty w biały dzień, bądź czarną noc? W końcu jest ze mnie Zimna Suka. Nie bez powodu zostałam tak niejednokrotnie nazwana. Mam chwilową przerwę w odpieprzaniu niecodziennych akcji. Chyba się starzeję. Podnoszę swoją dupę i się ogarniam. W końcu niedługo wszystko się może zmienić. W końcu niedługo mam zobaczyć upragnioną od tylu lat personę. Nie wybaczę sobie, jak to spieprzę i przekreślę swoją szansę.

Tak, to ja - zgrzeszyłam. Nie oczekuję odpuszczenia występków. Nie pragnę niczego naprawiać i zmieniać. Jedynie mnie wysłuchaj - do końca. Amen!


Albo... chwila kurwa! Jeszcze zapalę papierosa i... dmuchnę Ci dymem prosto w tę piękną twarz!

6.02.2014

Niemoc.

Kiedy odczuwasz całkowitą bezsilność cofasz się dwa kroki w tył. Wszystko co osiągnąłeś oddzielane jest metrami nieszczęścia, smutku i bólu. Nie bardzo wiesz jak będzie wyglądała Twoja przyszłość, obawiasz się tego co nastąpi. Nie chcesz słuchać innych ludzi, ich rad, które w danym momencie nie mają dla Ciebie żadnego znaczenia. W owym czasem są jak kamienie rzucane Ci prosto w twarz, jedynie powodują większe cierpienie i zatracenie. Nie jesteś w stanie racjonalnie myśleć i stanąć na nogi, brakuje Ci tego potężnego kopa w tyłek. Zadręczasz się myślami, odczuwasz wewnętrzną pustkę i gnuśność. Wolałbyś nie istnieć.

Nieraz bałam się zbuntować swoim impulsom, które pojawiały się w mojej głowie. Nie wiedziałam, które działanie będzie poprawne i te najlepsze. Nie znałam odpowiedzi na setki pytań, jakie padały w mojej świadomości. Były dobitnie pesymistyczne. Lała się z nich niechęć litrami. A gorycz nie pozwoliła spać spokojnie. Nie dość, że za dnia smutek nie schodził z twarzy to jeszcze w nocy pojawiały się koszmary. Co ja takiego zrobiłam, że muszę przez to tyle razy przechodzić? Wiele razy postępowałam niewłaściwie, szłam w lewo zamiast iść w prawo. Wolałam działać pod prąd i tak jak sama tego chcę. Nie patrzyłam wtedy na innych, a szczególnie na tę jedną, jedyną osobę, o którą tak naprawdę chodziło w danym momencie. Przeskakiwałam ze zła na jeszcze większe zło, aż w tych podłych postępkach utonęłam. Najgorzej, jeśli w tak gęstej goryczy nie można pływać i pochłania mnie to wszystko jak bagno. Coraz bardziej zaczęłam się zatracać i gubić rachubę czasu. Przeszłość depcze mi po piętach, mści się za pewne sprawy. Niektóre są dokończone i zamknięte, a pewne otwarte niczym księga podczas mszy w kościele. Szkoda, że poprzez pstryknięcie palcami nie można od wszystkiego uciec i zacząć po prostu oddychać od początku. Wolałabym zapomnieć.

Dusza bez wsparcia, ciało bez kontroli. Niemoc w pełnym wymiarze, w dosadnym tego słowa znaczeniu. Wolałabym nic nie chcieć.

23.01.2014

Do jutra.

Ostatnie dni i noce, minione chwile tak bardzo ulotne. Karnawał czarnych myśli i demonów zła. Sieją postrach, wszelką panikę. Zabijają dobro swoim obliczem piekielnym. Szatan otwiera swoje wrota do hadesu. Bije gorąc, płomienie palą końcówki palców. Jeden moment na ostatni głęboki oddech i przekraczam próg do zagłady. Poddam się bez sprzeciwiania, z czystą ekstazą.

A oczy jej zalewał czarny tusz. Spływał bezlitośnie po różowych policzkach. Pozostawiał jedynie cienkie smugi, małe znaki swojego istnienia. Rozpacz ogarniała ją od środka, wypalała wszystkie wnętrzności. Na twarzy malował się bezpruderyjny wyraz jej osobowości. Tak nieokiełznanej, tak nieznanej i tak bardzo niechcianej przez nicość. Nie miała gdzie się podziać. Za oknem zerkała na starą studnię, nieużywaną od lat. Przerażała ją swoim wyglądem, przenikliwą tajemniczością, jaką skrywała na samym dnie. Kiedy była brzdącem wrzucała do niej irysy. Fioletowe odcienie dziecięcych występków. Nie zadawała wtedy pytań, tylko bez opamiętania uśmiercała w niej znienawidzoną roślinność. Wciąż czuje obrzydzenie do słodkich zielonych liści i soczystej trawy.

Ten stan tak ciężki do okiełznania nie pozwala jej normalnie funkcjonować. Może czas się pożegnać i odejść w chwili, kiedy unosi głowę ponad innych? Tylko w którą stronę powinna pójść? Jedynie piekło się o nią upomina. Do jutra.

3.01.2014

Dwie twarze.

Szafirowe płatki róży fruwały z kąta w kąt. Odbijały dźwięki powolnego tanga. Emanacja brzmień dawała niezrozumiałe władanie organom wewnętrznym. Nieprawdopodobny efekt skutków ubocznych. Będziemy tak dalej szli w nieznane do momentu, do chwili kiedy ostatni płomień zgaśnie. Romantyczny nastrój odziany w nagość. Zmysły moje wirują w tym szale, powietrze delikatnie wibruje wywołując gęsią skórkę i myśli zbereźne. Uśmiechasz się do mnie pięknie. Budzisz we mnie sprzeczne uniesienia. Zdajesz sobie z tego sprawę niepoprawny człowieku?

Szelest, który skrywa codzienność i ciągnie mnie za sobą w dół. Od kiedy tylko potrafię racjonalnie odbierać każdy poranek to zwyczajność zasłoniła odwieczną wojnę w świecie podtekstu. Będę irytować tak bardzo, że tchu zbraknie. Mam ochotę Cię zniszczyć swoim obłędem. Zawładnąć wszystkim tym, czego nie chcesz mi dać. Wziąć to na siłę. Coraz częściej budzi się we mnie morderca. Taki zabójca, który niszczy najpiękniejsze chwile dookoła, który nie patrzy za siebie i idzie dalej do przodu. Pozostawia za sobą resztki człowieczeństwa. A może on nigdy człowiekiem nie był? Oprawca w masce z twarzą niewinnej dziewczynki. Będzie wzbudzać zaufanie, a później je kruszyć na maleńkie kawałeczki. Uwielbiam puzzle, wiesz? Nie wchodź do mojego świata. Nie staraj się mnie zrozumieć. Nie bierz na poważnie tego czy tamtego. 

Dwie twarze, dwa oblicza, dwóch zupełnie różnych ludzi. Bym rozgryzła Twoje wnętrze, wydrapała to co jest w środku. Wiesz po co? Dla zabawy. Po to by poczuć tę adrenalinę i ekscytację z niszczenia Twojej persony. Zawsze byłam anormalna. Chcesz tego doświadczyć na własnej skórze? Ryzykujesz. Ale chodź. Miło będzie patrzeć, jak umierasz.